Śniadań jakoś robić nie lubię. Ale o tym już chyba kiedyś pisałam. I w tym punkcie na szczęscie dopełniam się z mym Szczęściem, który w dni wolne uracza mnie różnymi niespodziankami.
Zastrzyk pomarańczowej energii, grzanki z bułeczki, jajko idealne (czyli w koszulce), pasty do bułki...mmm... tak jeść mogłabym co dziennie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz