poniedziałek, 9 listopada 2009

ogórki ryzyk-fizyk


Wczoraj na obiad zrobiłam risotto. Z odpowiedniego ryżu, z porami podsmażonymi na maśle i pieczarkami (ugotowanymi).

No i tak otworzyłam sobie książkę kucharską, by poprzeglądać przepisy w trakcie mieszania ryżu i wzrok mój padł na dziwny przepis.

Może Wam, dziwnym się wydawać nie będzie, jednak dla mnie tak. Nie przepadam za zupą ogórkową, ale czym byłby brak ryzyka?

Ogóreczki konserwowe domowej roboty miałam, a do tego cebula i masło... Ogórki obrane (polecam obieraczkę do ziemniaków), pokrojone w plasterki, cebulka posiekana i to siuuu na patelnie z rozgrzanym masłem. Gdy ogórki zmiękną, zalewamy bulionem, podgotowujemy i już! Gotowe.

I o dziwo, smakowało mi! Nigdy czegoś takiego wcześniej nie jadłam, a może stanowić to idealny dodatek do mięs na jesień i zimę.

1 komentarz:

  1. bardzo dziwne takie ogórki ale powiem Ci szczerze ,że chyba spróbuje :))
    Pozdr.

    OdpowiedzUsuń