sobota, 24 października 2009



Fasolowa – ratunkowa
Dzień wypoczynku, odpoczynku i napawania się szczęściem bycia z dzieckiem. A pierwsze godziny poranka już pokazały, że nie będzie tak różowa. Na naszym dziesiątym piętrze, z mieszkaniem narożnym poczułam dziś sztorm i porywy powyżej 130km/h. Stare okna trzeszczały, a ja, momentami, nie żartuję – trzęsłam się za strachu, czy zaraz jakaś szyba nie pęknie. W związku z tym, postanowiłam nie wychodzić po zakupy, bo jeszcze mnie porwie… otwieram szafkę – ups, nie ma pieczywa… dobrze, że parę dni temu nadmiar wsadziłam do zamrażalnika – Bruno i ja poraczyliśmy się grzankami.
Ale na tym nie koniec…
Wczoraj pani alergolog zaleciła 10 dni bez jajka i potraw jajecznych, myślę sobie – Pojdę na łatwiznę i zrobię ryż z jabłkami. No tak, ale wczoraj zjedliśmy ostatnie jego deka…
Ziemniaczki w takim razie, które Bruno tak lubi. Ups, jest tylko jeden duży.
Za to wiele paczek makaronu… i fasola…
Oprócz jednej przygody z fasolką po bretońsku, nigdy nic z niej nie robiłam.
I tak powstała fasolowa ratunkowa z resztek 
Do garnka wrzuciłam fasolę, wlałam wodę, dorzuciłam kostkę rosołową i łychę prawdziwego tłuszczu z gęsi wiejskiej, dorzuciłam wielgachny, pokrojony byle jak, ząbek czosnku. Na patelni podsmażyłam kiełbasę i cebulkę. Gdy fasola była prawie miękka, wrzuciłam podsmażoną kiełbasę z cebulą, pokrojony w kostkę duuuży ziemniak, i dosmaczałam pieprzem i dużą ilością majeranku.

Wcale nie wyszło takie złe ;)

środa, 14 października 2009

z lekka hiszpańskie tapas


Uwielbiam, po prostu uwielbiam pieczoną bądź grillowaną paprykę. Dlatego też, gdy zapowiedzieli się moi ukochani goście, postanowiłam i ich uraczyć tym smakołykiem. A że nie każdy lubi paprykę, do piekarnika dorzuciłam cukinię, kabaczek, pomidory, cebulę (wszystko pokrojone w plasterki, papryka cała) i czosnek w łupinkach. Gości powitał od drzwi już niesamowity zapach.

Warzywa trzymamy w piekarniku tak dlugo aż skórki zaczną czernieć.

Sposobem Magdy Gessler, wykorzystałam naturalny sok z warzyw (po wyjęciu z piekarnika, wsadza się warzywa do garnka i przykrywa pokrywką, dzięki czemu skórka z papryki łatwiej odejdzie - nie można jej zostawić na warzywie!!!). Naturalny sok, który pozostaje w garnku, ucieramy z ząbkiem upieczonego czosnku i solą. Można nim polać warzywa, bądź zostawić go w miseczce i pozwolić gościom upawać się maczaniem zakąsek.

szkoda, że zdjęcie nie oddaje smaku i zapachu, dlatego musicie wypróbować sami!

sobota, 10 października 2009

chwile uniesienia




Czy mieliście kiedyś tak niesamowite uczucie uniesienia, gdy cos spróbowaliście? To nie tylko stwierdzenie, że coś smakuje, ale również poczucie takie miłego stanu podniecenia. Aż wstyd się przyznać ;)

Znalazłam przepis na kisz po meksykańsku. Tak, tak, to takie połączenie kultur z dwóch kontynentów. Bo w sumie, czy kisz (czyli tarta) pochodzi z babilońskiego miasta Kisz???

Ale do rzeczy. Balam się, co z tego wyjdzie, bo w przepisie znajdziecie i serek homogeniozowany i parmezan i kremówke i czosnek...

Jeśli się nie boicie, to sprobujcie, bo naprawdę warto uraczyć tak gości w sobotni poranek.

Co potrzeba?
30 dkg mąki
15 dkg masła (przyznam się, dałam Kasię)
trochę wody i soli

z tego zagniatamy ciasto i odkładamy do lodówki.

dalej:
3 kolorowe papryki (w końcu wypróbowałam i czerwona mi najbardziej smakuje, co pewnie nikogo nie dziwi)
chili (w moim przypadku - 1 suszone, pokruszone, bez pestek)
cebula
200ml kremówki
3 jajka (zaszalałam i dodalam do tego jeszcze 3 żółtka, z białek miałam zrobić bezy...)
5 dkg startego parmezanu
10 dkg serka homo (homo vanilla ;))
2 łyżki oleju
2 ząbki czosnku
sok z cytryny
zioła prowansalskie (dodałam jeszcze ciutke, niewielą curry)
sól, pieprz
gałka muszkatułowa

Jak przygotowac?

Paprykę pokroić w kostkę, chli posiekąc lub pokruszyć, drobno pokroić cebulę i czosnek na cieniutkie plasterki. Dwie ostatnie pozycje zeszlić, dorzucić paprykę, przyprawy i podsmażyć. Pozostawić do ostygnięcia.

a teraz coś, co wydawało mi się niejadalne, a okazało się lepsze niż... ;)
jajka roztrzepać ze śmietaną i serkiem, doprawić gałką, solą i pieprzem.

Caisto rozwałkować i wyłożyć nim formę na tartę, na to wyłożyć farsz, zalać jajkami, posypać parmezanem i piec ok 45 minut w temperaturze 180 stopni.

uważajcie - nie popażcie języka ;)

niedziela, 4 października 2009

w końcu mięsnie



Śliczny kawał schabu nie mógł zmarnować się pod postacią kotletów, więc postanowiłam uhonorować go jabłuszkami i nowym przepisem. Poszperałam po swych szpargałąch i wyciągnełam przepis z "Dziennika" pt. "Schab pieczony po normandzku".

Oprócz uraczenia mięsa innym alkoholem niż w przepisie - mmmm, cóż ja bym zrobiła bez likierów mej psiapsiółki...oraz dodaniem ziół prowansalskich zamiast samego tymianku, reszta bez zmian.

Co potrzeba?
1kg schabu bez kości
50dkg jabłek (mnie się udało upchać tylko jedno jabłko...)
cytryna
kieliszek calvadosu (ja dałam słodkawy likier - wstyd się przyznać - nie wiem z czego...
3 ząbki czosnku
goździki
majeranek
tymianek/zioła prowansalskie
sól i pieprz

Jak przygotować?
Schab nacieramy majerankiem, solą, pieprzem, rozgniecionym czosnkiem, szpikujemy kilkoma goździkami (ach - i już czujemy ten zapach...). Skrapiamy likierem i odkładamy do lodówki na jakiś czas.

Ocieramy sok z cytryny, jabłka kroimy w cienkie plasterki, by nam nie zczerniały skrapiamy cytryną/ Nacinamy schabjakby w plastry, ale nie do końca - by się nie rozleciał. Nacięcia posypujemy ziołami prowansalskimi, szpikujemy jabłkami i skórką cytrynową a całość dobrze związujmey nicią.

Pieczemy w folii około godzine w 180 stopniach - pod sam koniec, folię odwinęłam, żeby góra lekko sie przypiekła.

Dobra i na ciepło i na zimno! I w sam raz na jesień.